ŁKS na krawędzi brankructwa
: wt paź 04, 2005 15:32
Dziś w Gazecie:
Jeżeli działacze ŁKS nie pożyczą 20 tys. zł, piątkowy mecz ligowy z Zagłębiem Sosnowiec może zostać odwołany. Prawie stuletni klub może nawet w ogóle przestać istnieć.
Jeszcze tydzień temu wydawało się, że piłkarze ŁKS są na najlepszej drodze do awansu do ekstraklasy. Stabilny sponsor, dobry skład, doświadczony trener Wiesław Wojno.
Wystarczyło sześć dni, żeby zespół znalazł się nad przepaścią. Początkiem kryzysu był bojkot derbów przez kibiców ŁKS, którzy byli oburzeni, że Widzew przeznaczył dla nich za mało biletów i były one za drogie. W roli mediatora wystąpił nawet wiceprezydent Łodzi, ale bez efektu. Kibice ŁKS kupili zaledwie 63 karty wstępu na sektor, który Widzew przeznaczył dla nich.
Dzień przed derbami Daniel Goszczyński, sponsor zespołu, wydał oświadczenie, w którym zaapelował do kibiców o przybycie na sobotni mecz z Widzewem. Sympatycy ŁKS nie posłuchali.
Reakcja Goszczyńskiego była zaskakująca - od poniedziałku zaprzestał finansowania drużyny piłkarskiej. - Myślę, że zmieni swoją decyzję - łudzi się Roman Stępień, prezes ŁKS.
Moja decyzja jest ostateczna - mówi "Gazecie". W piątek ŁKS czeka mecz z Zagłębiem Sosnowiec. - Jeżeli nie pożyczymy 20 tys. zł, spotkanie odbędzie się przy pustych trybunach albo zostanie odwołane - alarmuje Stępień.
We wtorek dojdzie do spotkanie Goszczyńskiego z prezydentem Łodzi Jerzym Kropiwnickim, który ma nakłaniać sponsora do zmiany decyzji. Jeśli się nie uda, jeden z najstarszych klubów w Polsce może przestać istnieć. Prezes Stępień nie ukrywa, że stowarzyszenie nie zdecyduje się na utrzymanie drugoligowej drużyny. - Mogę tylko zapewniać, że do końca rundy jesiennej zespół nie zostanie wycofany z rozgrywek - mówi prezes ŁKS.
Jeżeli działacze ŁKS nie pożyczą 20 tys. zł, piątkowy mecz ligowy z Zagłębiem Sosnowiec może zostać odwołany. Prawie stuletni klub może nawet w ogóle przestać istnieć.
Jeszcze tydzień temu wydawało się, że piłkarze ŁKS są na najlepszej drodze do awansu do ekstraklasy. Stabilny sponsor, dobry skład, doświadczony trener Wiesław Wojno.
Wystarczyło sześć dni, żeby zespół znalazł się nad przepaścią. Początkiem kryzysu był bojkot derbów przez kibiców ŁKS, którzy byli oburzeni, że Widzew przeznaczył dla nich za mało biletów i były one za drogie. W roli mediatora wystąpił nawet wiceprezydent Łodzi, ale bez efektu. Kibice ŁKS kupili zaledwie 63 karty wstępu na sektor, który Widzew przeznaczył dla nich.
Dzień przed derbami Daniel Goszczyński, sponsor zespołu, wydał oświadczenie, w którym zaapelował do kibiców o przybycie na sobotni mecz z Widzewem. Sympatycy ŁKS nie posłuchali.
Reakcja Goszczyńskiego była zaskakująca - od poniedziałku zaprzestał finansowania drużyny piłkarskiej. - Myślę, że zmieni swoją decyzję - łudzi się Roman Stępień, prezes ŁKS.
Moja decyzja jest ostateczna - mówi "Gazecie". W piątek ŁKS czeka mecz z Zagłębiem Sosnowiec. - Jeżeli nie pożyczymy 20 tys. zł, spotkanie odbędzie się przy pustych trybunach albo zostanie odwołane - alarmuje Stępień.
We wtorek dojdzie do spotkanie Goszczyńskiego z prezydentem Łodzi Jerzym Kropiwnickim, który ma nakłaniać sponsora do zmiany decyzji. Jeśli się nie uda, jeden z najstarszych klubów w Polsce może przestać istnieć. Prezes Stępień nie ukrywa, że stowarzyszenie nie zdecyduje się na utrzymanie drugoligowej drużyny. - Mogę tylko zapewniać, że do końca rundy jesiennej zespół nie zostanie wycofany z rozgrywek - mówi prezes ŁKS.