Od razu dodam, że oba widziałem na żywo jako dzieciak, potem to już tylko fragmenty. No i pierwsza legenda trochę mi, niestety, padła. Słynny "mecz na wodzie" z RFN.
Krąży ludowe podanie jak to my byliśmy lepsi i tylko ta woda, jak to Beckenbauer z własnej połowy nie wychodził ze strachu, jak to piłka już miała wpaść do krzyżackiej bramki, ale w wodzie stawała, a bramkarz Mayer miał takie wielkie szczęście...
Gówno prawda!
Niemcy byli zwyczajnie lepsi. Beckenbauer faktycznie mało atakował, ale bo też nie musiał. Im wystarczał remis, to co się mieli napinać? Pierwsza połowa z lekką przewagą naszych, ale bo też i musieliśmy to wygrać, więc co było robić? Efekt? Słownie JEDNA 100% sytuacja (Lato, Mayer broni). Fakt, że graliśmy na tę połówkę z większymi kałużami.
Ale Niemcy w 2 połowie też grali na tych kałużach - i teraz to oni przeważali (mimo, że wystarczał im remis), prowadzili grę, a nasi przeszkadzali. Mieli 3 "setki" - karny (pudło), Mueller (gol) i zaraz po golu bodaj Overath (Tomek wybronił). Myśmy mieli dwie "setki" - w zasadzie z jednej akcji, ale to już przy stanie 0:1, więc znaczenia to wielkiego nie miało. Najpierw Kmiecik, ale super Mayer na róg wybił - i po tym rogu Lato w pustą bramkę nie trafił. I to było tyle. Nawet za bardzo żeśmy tych Szwabów nie umieli przycisnąć.
Oczywiście daj nam Boże dzisiaj taki półfinał. Nawet ćwierćfinał. Nawet mecz z Anglią w 1/8.
Oczywiście graliśmy jak równy z równym z mistrzami Europy i świata. Ale takie narodowe pieprzenie, że "gdyby nie deszcz"... Gdyby nie deszcz to też by było 0:1, niestety. Niemcy lepsi byli.
I jeszcze ten zabawny Ciszewski uważający, żeby nie wypowiedzieć trefnego słowa "Niemcy" - musiał mówić "piłkarze NRF", parę razy się nie udało. I te jego wspaniałe: "Mayer cudem broni" - po strzale z 25 metrów prosto w niego (nawet się nie ruszył). Zdaje się, że wszyscy byli wtedy podatni na futbolowy amok i wishful thinking dominowało. O propagandzie sukcesu nie wspomnę.
Co nie zmienia, że nasi byli WIELKĄ EKIPĄ.
Dobra, wyszedł mi post - gigant, więc o meczu ze Szwecją - kiedy indziej. A lojalnie ostrzegam, że też mam przemyślenia!
