



Gosia już wyjechała
Udenkwor do Neftczi trafił we wrześniu. - Od tego czasu przez niespełna trzy miesiące zarobiłem więcej niż przez dwa lata w Polonii - twierdzi zadowolony Nigeryjczyk. Udenkwor nie został gwiazdą polskiej ekstraklasy, ponieważ wszedł w konflikt z działaczami warszawskiego klubu, domagając się wypłacenia zaległych pensji. - Do dzisiaj nie zapłacili! Polonia nadal wisi mi duże pieniądze - twierdzi "Stasiek", który w ubiegłym sezonie na krótko trafił do trzecioligowego Okęcia Warszawa, a następnie był na testach w Iraklisie Saloniki, Kalithei oraz cypryjskim AEK Larnaca. Testów jednak nie zdał. Wreszcie nadeszła oferta z egzotycznego Azerbejdżanu. - W Baku żyję w dobrych warunkach, w dwupokojowym apartamencie. Niestety, brakuje mi mojej polskiej żony Gosi. Była ze mną tylko przez miesiąc i musiała wracać do Warszawy, ponieważ nadal studiuje na uniwersytecie. Szkoda, bo działacze Neftczi chcieli mi nawet podnieść o 50 procent miesięczne wynagrodzenie, aby tylko została w Baku - mówi Udenkwor, który jednak dzięki wyjazdowi małżonki może wreszcie odpocząć od... natarczywych tubylców. - Kiedy Gosia była u mnie, to ciągle na domowy numer telefonu dzwonili różni dziwni ludzie i chcieli się koniecznie z nią spotkać. Można powiedzieć, że zrobiła w Baku furorę - śmieje się "Stasiek".

Jeżdżę z kapitanem
Z warunków kontraktu piłkarz jest bardzo zadowolony. Gdy wyjeżdżał z Polski, nie miał środków do życia. Teraz - jak sam twierdzi - zarabia "tyle, co najlepsi piłkarze Polonii". W drużynie Neftczi czasem gra w podstawowym składzie, a czasem wychodzi na boisko jako rezerwowy. - Do tej pory strzeliłem cztery bramki. W kadrze gra aż ośmiu zawodników Neftczi, a tacy piłkarze jak Hasanzade, Sadygow, Gulijew oraz Mahmud i Gurban Gurbanowowie należą do jej kluczowych postaci. Ten ostatni nawet jest kapitanem reprezentacji i właśnie... odwozi mnie swoim autem do domu - relacjonował nam podczas rozmowy Udenkwor.
- Koledzy ciągle mnie pytają o reprezentację Polski. I na miejscu trenera Janasa na pewno nie lekceważyłbym Azerów, którzy grają coraz lepszą piłkę. Styl tej drużyny nazwałbym w skrócie "samba futbol". Mają brazylijskiego trenera, więc grają trochę po brazylijsku - z klasycznym playmakerem i dużą liczbą szybkich, krótkich podań w środku pola. Większość zawodników imponuje świetnym wyszkoleniem technicznym. Ten zespół dopiero się cementuje, ale na wiosnę powinien być bardzo groźny - przestrzega Nigeryjczyk.