W związku z wprowadzeniem certyfikatu SSL mogą wystąpić problemy z logowaniem na naszym forum. W większości przypadków zalecamy wyczyszczenie pamięci podręcznej (cache) przeglądarki i usunięcie "ciasteczek" w domenie wielkapolonia.pl. Instrukcje dla najpopularniejszych przeglądarek można znaleźć np. na stronie: https://pomoc.poczta.onet.pl/baza-wiedz ... egladarki/.

Dalsze informacje można znaleźć w tym temacie: viewtopic.php?f=16&t=16541&start=25#p687325

1924-11-16 Polonia - Varsovia 6:1

Awatar użytkownika
mesc
Posty: 1917
Rejestracja: sob gru 06, 2008 21:57
Lokalizacja: SND

1924-11-16 Polonia - Varsovia 6:1

Post autor: mesc » ndz cze 17, 2012 16:44

Data: 1924x11x16, niedziela
Ranga: Mistrzowstwo klasy A
Miejsce: Warszawa
Wynik: 6:1 (5:1)
Sędzia:
Frekwencja:
Bramki: Loth II (pięć), Tupalski — ???
Pogoda:

Skład Polonii: (niepełny) Gross, Loth II, Bułanow II, Tupalski, Emchowicz.

Źródło:
Przegląd Sportowy 46 (183) z 19 listopada 1924 r.

Skan artykułu:
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckc ... image9.htm

Awatar użytkownika
Oiolosse
Posty: 4121
Rejestracja: sob maja 31, 2003 23:13
Lokalizacja: Bielany | Marymont | Ruda
Kontakt:

Re: 1924-11-16 Polonia - Varsovia 6:1

Post autor: Oiolosse » śr cze 20, 2012 21:08

Stadjon, 1924, nr 47 str 14 i 15

Mistrzostwo kl. A. WOZPN
Polonia - Varsovia 6: 1 (5: 1).
Srebrne płatki śniegu krążące od rana w powietrzu zwiastowały zarówno piłkarzom jak i publiczności sportowej stolicy, że czas buty i piłkę powiesić na kołku. Cichy i spokojny nastrój jaki panował w naturze udzielił się zarówno publiczności jak i graczom, zwłaszcza Polonji, którzy może więcej niż kiedykolwiek dbali o piękno "posunięć". Mecz był miły, a nastrój "mistrzowski" próbowała wnieść jedynie garstka zwolenników Varsovii, zagrzewająca z trybun swoich pupilków do walki o trzecie miejsce.
Udało się to im początkowo o tyle, że biało-czerwoni strzelili, wskutek błędu obrony Polonji pierwszą bramkę. Zwolennicy białoczarnych, którzy nie mielI czasu zastanowić się nad tem komu będzie lepiej pasowało 3 miejsce, Legji czy Varsovii, siedzieli cisi i niemi zdając się na łaskę losu i nóg Janka Lotha. Lecz ta pierwsza bramka Varsovii była dotknięciem bolącego nerwu który obudził cały organizm: pokazowa, piękna, lecz zbyt miękka gra Polonji kończy się, kilka ostrych ataków, wreszcie wolny bezpośredni, strzelany przez Lotha II przechwytuje Tupalski i... twarze "Varsovian" wyciągnęły się znacząco. Wyrównali. I mimo, że tylko kwadransik pozostał do przerwy, nie przeszkodziło to Lothowi II "założyć" jeszcze czterech bramek, przy których zwinny bramkarz Varsovii nie miał "nic do powiedzenia".
Po przerwie trójka środkowa białoczarnych nie wyzyskuje szeregu pięknych dośrodkowań Emchowicza i Lotha I. Wreszcie zlitował się znowu Loth II nad centrami, wysyłanemi bez przerwy przez Emchowicza i jedną z nich skierował piękną "główką" do siatki ustanawiając końcowy rezultat.
Varsovia grała z trzema rezerwowemi. Potrafiła ona utrzymać naogół grę otwartą, często, dzięki swym szybkim i lotnym graczom napadu, niebezpiecznie atakując. Cała drużyna była mniejwięcej równa, bez słabych punktów. Dużo szczęścia i przytomności miał bramkarz, w pięknym stylu łapiący piłki. Nie popełnił on ani jednego rażącego błędu. Brak mu jeszcze umiejętnego wybiegu z bramki.
Polonja utrzymała swą tradycję "oryginalnych" składów, w których bodaj czy nie leży dość stała forma i siła tej drużyny. Tym razem wystąpiła ona w zespole: Gross; Czajkowski, Walczak; Gebethner, Loth IV, Jagłowski, Loth I, Tupalski, Loth II, Bułanow II, Emchowicz. Gross miał silną tendencje do "gry w polu" co z resztą czynił dobrze. Wybiegał często i w porę, posługując się jednak zwykle "niepewną" nogą, zamiast "niezawodnemi" rękami. Sądzę, że to maniera nabyta po rozbiciu nosa w Radomiu, która szybko przejdzie. Tym niemniej, wytwarzał on dzięki temu zbyt często sytuacje "niemiłe" dla drużyny. Żeby nie czynił tego zbyt nerwowo, możnaby było go posądzić, że się "bawi z niebezpieczeństwem".
Czajkowski dobry. Walczak swoje parę kiksów "wyrobił", pozatem był niezły. W pomocy wyjątkowo szczęśliwie grał Jagłowski. Szczęśliwy lecz nie dobrze, gdyż 70 proc. piłek odbijał odrazu, zamiast je stopować, posuwać się i podawać. Tymniemniej, tak jak zwykle piłki trafiały do nogi przeciwnika, tym razem ściągały je nogi "swoich". Najsłabszym graczem na boisku był Gebethner, który nie powinien w takiej "formie" się pokazywać. W napadzie bardzo słabi byli obaj łącznicy. Na palcach jednej ręki policzyć można ilość piłek zastopowanycb przez Tupalskiego, który pozatem chyba już nigdy nie odzwyczai się od systemu "przepychania" piłki przez nogi choćby 5 przeciwników. Jego współgranie zarówno ze środkiem jak zwłaszcza ze skrzydłem było żadne; tym więcej należało się uznania dla gry Lotha I na skrzydle, który był zdany tylko na swoje siły. Co do Bułanowa II, to już czas żeby osoby, ustawiające skład drużyny, zorjentowały się co do tego gracza, który "im dalej wprzód" tym jest słabszy. Wysmienity w obronie, przeciętny w pomocy, w napadzie jest zupełnie nieproduktywnym. Dobry bieg i mocne uderzenie w piłkę niewystarczają, aby być dobrym napastnikiem. W linji
napadu najlepsi byli Emchowicz I Loth II.
Zawody prowadził zbyt drobiazgowo p. Pędzimąż, robiąc wiele omyłek przy spalonych. Sędzia ten nie umie zupełnie udróżnić gry ostrej dozwolonej od gry "faul".
Publiczności zebrało Się niewiele, mimo ładnej jesiennej pogudy. Dziwne, że w momentach największej formy drużyn, frekwencja publiki się zmniejsza, zamiast zwiększać. A ci co nie byli niechaj naprawdę żałują że nie oglądali tej ciekawej gry.

ODPOWIEDZ