przedruk na legia.com.plW niedzielne przedpołudnie na boisku UWKS Legii przy ul. Czumy na Bemowie młodzi piłkarze podejmowali swoich rówieśników z Polonii. Mecze derbowe, jak zawsze, wywołują większe emocje. Młodych piłkarzy Legii postanowili wspierać kibice ale niestety sytuacja wymknęła sie spod kontroli. Pojawiły się okrzyki "Rodzice Was nie kochają i zapisali do Polonii", odpalone zostały race, rzucono petardy. Sędzia prowadzący zawody przerwał mecz przy stanie 7:5 dla Legii, na miejsce przyjechała policja.
– Podczas spotkania funkcjonariusze wezwani byli dwukrotnie – potwierdza Anna Kędzierzawska ze stołecznej policji. – Pierwsze zgłoszenie dotyczyło spożywania alkoholu przez kibiców, co skończyło się wylegitymowaniem dwóch osób. Później dostaliśmy informację o odpaleniu rac – dodaje.
– Chłopcy pierwszy raz doświadczyli takiej sytuacji. Dwóch z nich się popłakało, reszta była wystraszona – przyznaje Bartłomiej Gołaszewski, trener młodych polonistów.
– To jakaś paranoja. Nie mieści mi się to w głowie – mówi Zbigniew Gołębiewski, dyrektor UWKS Legia Bemowo, który na meczu nie był.
- Wiem, że rodzice próbowali zorganizować doping, a jak to się skończyło, wszyscy widzimy. W ten sposób robi się krzywdę dzieciom z jednej i drugiej drużyny – ocenił Wojciech Wiśniewski z SKLW.
Mazowiecki Związek Piłki Nożnej alarmuje, że na meczach dzieci coraz częściej zakłócany jest porządek. Jeszcze nie wiadomo, jakie sankcje spotkają organizatora meczu. Sprawą zajmą się działacze. Na walkowerze się nie skończy (mecz został przerwany przy wyniku 7:5 dla Legii).
Działacze MZPN przyznają, że na razie nie mają pomysłu, jak przeciwdziałać takim zdarzeniom. – Mecze dzieci powinny być piknikami, świętem sportu, zdrowej rywalizacji. Jeśli dojdzie do tego, że na spotkania trampkarzy będzie trzeba załatwiać ochronę i stawiać kordony policji, to coś jest nie tak – oburza się Mirosław Starczewski - wiceprezes d.s. bezpieczeństwa MZPN.
Dodał: Marcin Szymczyk Źródło: Życie Warszawy
komentarz chyba zbędny
add
żródło: legioniości.comDobrze spisywali się dziś w pojedynku z Polonią piłkarze CWKS Legia 2002, którzy mimo nierównej może momentami postawy przez praktycznie cały mecz utrzymywali prowadzenie. Aż cztery bramki zdobył Michał Janowicz. Poloniści przy wyniku 6-2 "obudzili się" i zmniejszyli straty, ale ich nadzieje na remis ostudził już po 30 sekundach Kuba Łyś. Przy stanie 7-5 dla Legii na kilka minut przed końcem trener gości kazał swoim graczom zejść z boiska, tłumacząc, że 'w takich warunkach (zapewne chodziło o zgromadzoną obok boiska dużą grupę kibiców i głośny, acz bardzo sporadyczny i na dobrą sprawę zasadniczo kulturalny doping, okraszony 4 małymi racami) nie ma co grać'. Prośby sędziego i trenerów Legii o powrót "Czarnych koszul" na plac gry nie dały skutku. Jak ostatecznie zostanie rozstrzygnięte spotkanie (dokończenie meczu bądź np. walkower, którego zapewne będą się domagać jedni i drudzy), okaże się później.
Ciekawa rozbieżność w relacjach - zna ktoś może sprawę bliżej?
Add 2
Oryginalny tekst z ŻW - http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/2,6 ... eciom.html
ten chyba nie pozostawia wątpliwości..